sobota, 7 grudnia 2013

Trędowata



Dlaczego Trędowata? Dlatego, że zawsze, kiedy odwiedzam rodzinne miasto, muszę zawitać do ulubionego antykwariatu i oczywiście nie odpuszczę, jeżeli czegoś nie kupię. I tak właśnie natknęłam się na Trędowatą. Pewnie tak jak większość osób coś tam kiedyś słyszałam… że guwernantka... że rodzina… że bogaty i przystojny… że miłość, ale niewiadomo co dalej... Stwierdziłam, że muszę to mieć! Uczucie podobne do tego, kiedy czasami stwierdzamy (kobiety) „Że ta torebka na ramię z dołączonym paskiem, zewnętrznymi kieszeniami na klucze i w dodatku z najbardziej modnym wzorem w tym sezonie będzie idealnie pasować do botków, które sobie ostatnio kupiłam”. Zapłaciłam całe 12zł za dwa tomy i tak to właśnie było.

Historia jest bardzo prosta i bardzo schematyczna. Guwernantka, Stefania Rudecka, przyjeżdża do arystokratycznej rodziny, żeby uczyć szesnastoletnią Lucię. Oczywiście zakochuje się  w niej ordynat Waldemar Michorowski, z resztą z wzajemnością, i oboje chcą się pobrać. I w tym momencie lubiana przez wszystkich Stefcia staję się tytułową trędowatą. Arystokracja nie akceptuje szlachcianki w swoim towarzystwie i nie zamierza wpuścić jej do swojej sfery. Sytuacja wywołuje oburzenie członków rodziny, którzy nie dopuszczają do siebie myśli, że ordynat może złamać wieloletnią tradycję i ożenić się z kimś kto nie należy do arystokracji…

Waldemar to uosobienie wszystkich cech, które powinien posiadać mężczyzna kobiecych marzeń. (Tak, tak. Przypomnij sobie księcia z bajki. ) Krótko mówiąc mężczyzna idealny.  Inteligentny, mądry, wrażliwy, wykształcony, zabawny, pewny siebie, bogaty, odważny, przystojny, szanowany, kulturalny, oczytany, wie jak się zachować w każdej sytuacji i oczywiście jest dżentelmenem. Podróżował po świecie, ukończył dwa uniwersytety i tak mogłabym wymieniać w nieskończoność.  Kobiety za nim szalały, lecz on nie dawał im nadziei. Jego mankamentem, według rodziny jest to, że jako jedyny dziedzic ordynacji do tej pory nie ma żony, i co więcej, nie zamierza oświadczyć się pannie z arystokratycznego domu, z którą nieustannie swata go ciotka Idalia.  Nasz kochany Waldy pomimo bardzo ostrego sprzeciwu rodziny zamierza ożenić się właśnie ze Stefanią. Nie pozwala nikomu wpłynąć w żaden sposób na swoją decyzję. A jak wiadomo w tamtych czasach takie małżeństwo to przecież mezalians i ogromny skandal. Dzięki swojemu  uporowi,  po ciężkich próbach udaje mu się przekonać rodzinę i otrzymać błogosławieństwo babki-księżnej Podhoreckiej. „Konwenanse i opór sfery łamią się pod naciskiem jego woli; kogo nie zawojuje siłą, tego pokona urokiem, kogo nie zdepcze, tego wzruszy”.

A kim jest Stefania Rudecka?  Podam wam cytat, który idealnie opisuje naszą bohaterkę. „Stefcia jest guwernantką w arystokratycznym domu, hierarchia społeczna wyznacza jej rolę podrzędną, nakazuje pokorę i uległość. W toku powieści nie tylko dorównuje arystokratkom, lecz wielokroć je przewyższa; gasi wdziękiem, urodą, prostotą i prawością serca. Ku zdumieniu bohaterów, irytacji krytyków i satysfakcji czytelniczek guwernantka ujawnia takt i dowcip, wyjątkowe wykształcenie i królewską dumę; tańczy wspaniale, świetnie strzela, doskonale radzi sobie z koniem, w końcu udaje się jej to, czego nie osiągnęła dotąd żadna kobieta – ma zostać żoną niedosiężnego ordynata”.

Książka została napisana przez Helenę Mniszkównę i wydana w 1909r. Na samym początku spotkała się z ogromną krytyką i nikt nie zakładał, że zyska tak naprawdę dużą popularność i stanie się bestsellerem dwudziestolecia międzywojennego i doczeka się dwóch wersji filmowych, podobno był to już skandal i zgroza (1926r. - niestety ta wersja nie zachowała się do naszych czasów; 1936r.). Krytycy nazywali książkę „typowym płodem grafomanii kobiecej”, która nadaję się dla pokojówek i kucharek. Uważali ją za symbol kiczu i tandety. 

„Czytano ją w pałacach i salonach, przepisywano ręcznie w sześćdziesięciostronicowych zeszytach a legenda, jaka wokół niej narosła, zwiększyła jej powodzenie.

Jak widać historia księcia i kopciuszka pomimo wielu sprzeciwów odniosła sukces. Niektórzy ją wyśmiewają a niektórzy nie mogą oderwać się od lektury. Według mnie nie ma jednostronnego osądu czy książka jest wspomnianym wcześniej kiczem czy porywającą i wspaniale przedstawioną historią trudnej, ale za razem pięknej miłości. Na czym polega fenomen Trędowatej?  Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam po przeczytaniu książki do czego bardzo zachęcam! Warto także przeczytać posłowie, w którym znajduję się wiele wyjaśnień związanych z powstawaniem książki.

W następnych postach pojawi się porównanie dwóch wersji filmowych :) .



niedziela, 23 czerwca 2013

Godzina pąsowej róży (1963)


Na rozpoczęcie wakacji chciałabym zaproponować wam polską produkcję z 1963r, czyli Godzina pąsowej róży. Film ogląda się bardzo przyjemnie, jest lekki i zabawny. Opowiada historię młodej warszawianki Ani, która cofa się w czasie za pomocą starego zegara swojej ciotecznej prababki Eleonory (aby uniknąć kłótni z rodzicami o swoje spoźnialstwo przekręca wskazówki). Z ówczesnej stolicy przenosi się do lat 80. XIX wieku, gdzie społeczeństwem rządzą staroświeckie zasady i poglądy. Po ulicach jeżdżą dorożki, kobiety noszą piękne suknie i sztywne gorsety a mężczyźni-gentlemani bynajmniej jeszcze nie wyginęli ;)  Sama bohaterka jest postrzegana natomiast jako troszeczkę chora psychicznie przez co następujące wydarzenia są jeszcze bardziej komiczne, ponieważ to co dla Ani było normalne, w tamtych czasach okazało się nie do przyjęcia.  Aby wrócić do swoich czasów nasza bohaterka musi odnaleźć stary zegar...a w między czasie wplata się oczywiście wątek miłosny ;) 

W filmie zagrały ówczesne sławy polskiego kina tj.: Elżbieta Czyżewska (Ania), Lucyna Winnicka (Eleonora), Barbara Ludwiżanka (gosposia Genowefa). Co więcej zyskał dużą popularność i zdobył Złotego Lwa na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym dla Dzieci i Młodzieży w Wenecji, a w 1964 r. został wyróżniony na  MFF dla Dzieci i Młodzieży w Cannes.

Dla moli książkowych dodam jeszcze, że film powstał na podstawie powieści Marii Krüger (autorka Karolci) pod tym samym tytułem. 

Możecie obejrzeć go na YT: 



zdjęcia: Filmoteka Narodowa





piątek, 5 kwietnia 2013

Rok 1863 (1922)

 Po Mani i Panu Tadeuszu nadszedł czas na następną perełkę polskiego kina niemego ;)
Filmoteka Narodowa ma dla nas kolejny odrestaurowany, niemy film, którego re-premiera odbędzie się 5-7 kwietnia w kinie Iluzjon. Po dwóch latach prac Rok 1863 (1922) w reżyserii Edwarda Puchalskiego jest gotowy, aby trafić na salę kinową. Jest to ekranizacja powieści Wierna rzeka Stefana Żeromskiego, opowiadająca historię miłości księcia Odrowąża i Salomei, której nie akceptuje matka mężczyzny i która podejmuje odpowiednie kroki...   Na blogu Nitrofilu możemy przeczytać, że kopia filmu została zrekonstruowana w jej pierwotnym kształcie!  Projekcji niemych filmów zazwyczaj towarzyszy muzyka, tak będzie też i tym razem. Muzyka autorstwa Michała Lorenca, jednego z najwybitniejszych współczesnych kompozytorów muzyki filmowej, zostanie wykonana na żywo przez zespół DesOrient. 

TU możecie przeczytać dokładniejszy opis filmu ;)

O Panu Tadeuszu pisałam w tym poście. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła obejrzeć Rok 1983 w jednym z Poznańskich kin, może znowu będzie to Rialto? 

A wy co sądzicie o niemych filmach? Podobają się wam czy raczej wolicie tradycyjne już dzisiaj produkcje dźwiękowe?

pozdrawiam! 





wtorek, 13 listopada 2012

"Pan Tadeusz" w Poznaniu

W ramach projektu "Konserwacja i digitalizacja przedwojennych filmów fabularnych w Filmotece Narodowej w Warszawie" udało się zrekonstruować Pana Tadeusza z 1928r. w reżyserii Ryszarda Ordyńskiego. Na podstawie fragmentów z trzech kopii filmu, z których jedna została kupiona od osoby prywatnej w 2006 roku, powstał ok. 2 godzinny film, który miałam okazję obejrzeć :) 
Każda kopia zawierała inne części filmu, co pozwoliło połączyć wszystko w jedną całość, lecz nie obyło się niestety bez kilku braków (sceny batalistyczne). TU możecie przeczytać co dokładnie zawierała każda kopia. 

9 listopada bieżącego roku, w odnowionym kinie Iluzjon w Warszawie, po 84 latach odbyła się re-premiera filmu z muzyką na żywo, skomponowaną przez Tadeusza Woźniaka. W tym samym dniu re-premiera miała miejsce także w Wilnie a 10 i 11 listopada w kinach studyjnych w całej Polsce. W Poznaniu w Kinie Rialto,  do którego oczywiście poszłam. Nie mogłam opuścić takiego wydarzenia :) Nie będę streszczać fabuły filmu, bo raczej każdy ją zna, a przynajmniej powinien znać... 

Sala kinowa była prawie pełna, ale i tak najbardziej zdziwiło mnie to, że najwięcej było właśnie młodych ludzi. ( Moja koleżanka podejrzewa, że to na pewno studenci polonistyki wybrali się z obowiązku :D ) Jeżeli chodzi o sam film to ja byłam zachwycona! Muzyka idealnie pasowała do atmosfery danych sytuacji i w ogóle nie odczułam tego, że jest to film niemy. I zapewniam, że pomimo braku udźwiękowienia było sporo zabawnych scen, które bez problemu dało się zauważyć.    
  
Myślę, że w  tamtych czasach aktorzy mieli utrudnione zadanie, ponieważ całym ciałem, mimiką twarzy i zachowaniem musieli pokazać charakter i uczucia swojej postaci. W Panu Tadeuszu  wszystko było przekazane perfekcyjnie. Mam nadzieję, że każdy kto miał okazję iść do kina odebrał tę produkcje równie pozytywnie i z podobnym zafascynowaniem jak ja (chociaż widziałam, że niektórzy przysypiali...) 

Jeszcze raz napiszę, że całość bardzo mi się podobała i jeżeli kiedykolwiek ktoś z was będzie miał okazję obejrzeć ten film to naprawdę zachęcam. Wszystkie najważniejsze sceny zostały przedstawione i pomimo braków, o których wspomniano wszystkim przed rozpoczęciem seansu całość była bardzo spójna. 

Mam nadzieję, że przekazałam to co najważniejsze. Jeżeli macie jakieś pytania to piszcie :)
Do następnego! 

Na koniec kilka zdjęć. Więcej znajdziecie TUTAJ

zdjęcia pochodzą ze strony Filmoteki Narodowej




 Zofia Zajączkowska / Zosia

 Leon Łuszczewski / Tadeusz Soplica

Hrabia i Zosia


Telimena



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...