reżyseria: Laurence Olivier
gatunek: komedia, romans
produkcja: USA
Wczoraj miałam okazję obejrzeć film „Książę i aktoreczka”, w którym główne role grają:
gatunek: komedia, romans
produkcja: USA
Wczoraj miałam okazję obejrzeć film „Książę i aktoreczka”, w którym główne role grają:
Marilyn Monroe i Laurence Olivier, więc od razu skorzystam z okazji i napisze nowy post.
Film otrzymał pięć nominacji do brytyjskich nagród BAFTA.
Akcja filmu rozgrywa się w 1911 roku w Londynie, w przeciągu ok. 3 dni. ( Marilyn miała cały czas tę samą sukienkę, więc mam nadzieje, że niczego nie przegapiłam). Z okazji koronacji Jerzego V do Londynu przybywa rodzina królewska z Karpatii: Królowa Dowager (Sybil Thorndike), książę regent Charles (Laurence Olivier) oraz jego syn Nicholas (Jeremy Spenser). Książę Charles poznaje w teatrze rewiowym Elsie Marinę (Marilyn Monroe). Zakochany zaprasza ją na kolację i chce uwieść, lecz ona odrzuca ‘zaloty’ księcia. Później jednak okazuję się, że i ona jest w nim zakochana. Początkowo zauroczony książę jest zachwycony osobą aktorki, ale po nieudanej próbie zdobycia swojego gościa, próbuje się go pozbyć,
co niestety mu się nie udaje, bo za każdym razem, kiedy Elsie wychodzi z ambasady księcia ktoś ją zatrzymuje, i tym sposobem dziewczyna spędza 3 bardzo ciekawe dni w otoczeniu królewskiej rodziny.
co niestety mu się nie udaje, bo za każdym razem, kiedy Elsie wychodzi z ambasady księcia ktoś ją zatrzymuje, i tym sposobem dziewczyna spędza 3 bardzo ciekawe dni w otoczeniu królewskiej rodziny.
Film ogląda się bardzo dobrze, jest lekki, przyjemny, zabawny i co najważniejsze zawsze coś się w nim dzieje. Nie ma nudnych momentów. Moim zdaniem MM zdecydowanie nadała uroku filmowi. Wydaje się być nic nie podejrzewającą dziewczyną, która dobrze się bawi i nie do końca wszystko rozumie. Potem jednak okazuję się, że jest nie tylko zabawna, ale także inteligentna ;). Jest postacią komediową, co szczególnie widać, w scenie przy stole, kiedy rozmawia sama ze sobą. Laurence Olivier grający księcia Charles’a przedstawia swoją postać bardzo pozytywnie (przynajmniej ja to tak odebrałam). Za każdym razem, kiedy myśli, że uda mu się pożegnać z Elsie na zawsze ktoś krzyżuje jego plany. Raz jest to jego matka (zabawna, przygłucha staruszka), która zabiera dziewczynę do książęcego orszaku jako swoją damę do towarzystwa, ubiera ją w swoją biżuterię oraz luksusową etolę, a drugi raz kiedy Nicholas zaprasza ją na bal :). To wszystko sprawia, iż cała sytuacja jest bardzo komiczna, książę jest bezradny, chociaż bardzo stara się coś zrobić. :) Co do zakończenia, miałam wrażenie jakby film wcale się nie skończył, jakbym miała możliwość dopisania czegoś jeszcze, jeszcze jednej sceny. Myślę, że każdy mógłby coś dodać od siebie :)
Zawsze przy oglądaniu filmów z moimi ulubionymi aktorkami mam dziwne uczucie. Wiem, że to właśnie ona gra w filmie i tylko czekam na moment, w którym się pojawi. I bynajmniej nie jest to pierwsza klatka.
Zanim ją zobaczę, przez film przewija się masa innych ludzi, a kiedy w końcu ją zobaczę mam ochotę krzyczeć z zachwytu „O Jezu! To ona! To właśnie ona!”- taka moja końcowa refleksja :D I tak się właśnie objawia miłość do starego kina, do każdego biało-czarnego (niekiedy również kolorowego) ujęcia, do każdej czarnej kropki i kreski na ekranie. :)
Zanim ją zobaczę, przez film przewija się masa innych ludzi, a kiedy w końcu ją zobaczę mam ochotę krzyczeć z zachwytu „O Jezu! To ona! To właśnie ona!”- taka moja końcowa refleksja :D I tak się właśnie objawia miłość do starego kina, do każdego biało-czarnego (niekiedy również kolorowego) ujęcia, do każdej czarnej kropki i kreski na ekranie. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz